Zebrane ze sprzedaży alb pieniądze duchowny chce przeznaczyć na pomoc potrzebującym w Gambii.Ks. Massimo Biancalani pracuje we włoskiej diecezji Pistoia w Toskanii. Na terenie jego parafii mieszkają migranci z Gambii. Dwóm z nich – młodym muzułmanom – ksiądz zaproponował pracę. Mężczyźni, którzy mieszkają w jednym z kościelnych budynków, szyją alby dla pierwszokomunijnych dzieci! Historię za włoskim dziennikiem “La Nazione” opisała Polska Agencja Prasowa.
Ksiądz Biancalani od dawna jest zaangażowany w dialog międzyreligijny.
O imigrantach z Gambii włoski ksiądz na swoim Facebooku napisał tak: „Niektórzy z nich to chrześcijanie, niektórzy muzułmanie. Jedni chodzą w niedzielę do kościoła, inni w piątek do meczetu. Jednak te różnice nie są powodem, by ich nie przyjąć i im nie pomagać. Najważniejsze, by nauczyć się szacunku”.
Zebrane ze sprzedaży alb pieniądze duchowny chce przeznaczyć na pomoc potrzebującym w Gambii.
https://www.facebook.com/massimo.biancalani/posts/10212380890499704
Włoski ksiądz dba o to, by stworzyć młodym migrantom namiastkę domu. I tak np. organizuje im urodzinowe przyjęcia a zdjęcia ze wspólnych biesiad przy stole umieszcza na swoim profilu na facebooku.
Dzięki temu wiemy, że na terenie parafii mieszka np. Massimo, który swoje urodziny świętował 28 stycznia, Henry, który w walentynki skończył 27 lat, czy 18-letni Amadousadio, którego marzeniem jest granie w piłkę, ale – jak pisze ks. Biancalani – drzwi są tu dla niego zamknięte z wielu biurokratycznych powodów. I apeluje o pomoc, dodając, że chłopak jest w tej dziedzinie bardzo dobry!
Chłopcy nie pozostają dłużni – upiekli dla niego ciasto ze specjalna dedykacją dla „Don Massimo”. Zdjęcie ciasta ksiądz oczywiście opublikował, wyrażając przy tym swoją wdzięczność.
https://www.facebook.com/massimo.biancalani/posts/10212220935300924
Włoski ksiądz pokazuje nie tylko kreatywną formę zajęcia dla anonimowych migrantów. Pokazuje coś znacznie cenniejszego – ludzi, którzy mają imiona, marzenia i plany na przyszłość.
A zainteresowanie mediów projektem szycia alb ksiądz nazywa „małym znakiem nadziei”. Chciałby, aby kolejne parafie także zamawiały pierwszokomunijne stroje u krawców-migrantów.