Wiedzieliście, że kult miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez s. Faustynę był oficjalnie zakazany? Ale Ks. Sopoćko był cierpliwy i mówił: „A miłosierdzie Boże zwycięży!”.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Nieżyjący już pallotyn ks. Feliks Folejewski opowiadał mi kiedyś, jak zapamiętał ks. Michała Sopoćkę. Na pewnej konferencji młody i nieco przemądrzały prelegent troszkę się zagalopował w wywodach na temat tego, jaka była s. Faustyna Kowalska. Wszyscy uśmiechali się pod nosem, zerkając na jedynego człowieka w tym gronie, który ją znał i faktycznie miałaby coś do powiedzenia na ten temat, czyli na ks. Sopoćkę.
Czytaj także:
Uzdrowienia przez wstawiennictwo św. Faustyny. To są niezwykłe historie!
Ale on sam słuchał uważnie i nie skomentował wywodu ani słowem, ani nawet miną. Taki właśnie był kierownik duchowy apostołki Bożego miłosierdzia – skromny, pokorny, dyskretny. A przy tym niesłychanie wytrwały i wierny misji, którą zlecił mu Pan Bóg.
Spowiednik siostry Faustyny
Żeby zobaczyć tę wytrwałość, wystarczy spojrzeć na trzy daty.
1933 r. – ks. Sopoćko został spowiednikiem s. Faustyny Kowalskiej. Siostra od razu powiedziała, że Pan Bóg pokazał jej go w mistycznych wizjach jako kierownika duchowego i apostoła orędzia o miłosierdziu Bożym. Po gruntownym duchowym rozeznaniu i zleceniu badania psychiatrycznego s. Faustyny (Oburzające? A co byście zrobili, gdyby ktoś wam powiedział, że właśnie rozmawiał z Jezusem, a wy musielibyście rozstrzygnąć, czy to prawda?), uznał, że jej misja to sprawa Boża.
1975 r. – śmierć ks. Sopoćki.
1978 r. – Stolica Apostolska zniosła obowiązujący od 1959 r. zakaz rozpowszechniania kultu miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez s. Faustynę.
To znaczy, że ks. Sopoćko przez 42 lata „lobbował” w sprawie kultu Bożego miłosierdzia i aż do swojej śmierci w wieku 87 lat praktycznie nie zobaczył efektów tych starań. Zakaz nałożono z powodu kilku błędów, które gdzieniegdzie się pojawiały, np. pomyłek powstałych podczas przepisywania „Dzienniczka” s. Faustyny, paru nadinterpretacji kultu, ale też zwyczajnych nieporozumień.
Czytaj także:
O. Józef Andrasz SJ: zapomniany spowiednik św. Faustyny
A miłosierdzie Boże zwycięży
„Lobbing” miłosierdzia różnił się od lobbingu biznesowego czy prawniczego tym, że ksiądz nie dysponował wielkimi środkami finansowymi ani nie miał za sobą żadnej wpływowej grupy. Mówił kazania i wykłady, organizował konferencje, napisał setki artykułów i dwa traktaty teologiczne, założył zakon Sióstr Jezusa Miłosiernego, rozmawiał z wieloma osobami, które mogły pomóc w rozwoju tej formy pobożności.
To on zorganizował malowanie pierwszego obrazu Jezusa Miłosiernego i druk obrazków z Koronką do miłosierdzia Bożego (zresztą zapłacił za to z własnych funduszy).
„To był człowiek ogromnie umartwiony, który nie szukał dla siebie żadnego uznania, podziwu czy poklasku” – wspominał ks. Sopoćkę w wywiadzie dla KAI kard. Henryk Gulbinowicz, który poznał go jeszcze przed wojną w Wilnie.
Opowiadał też, jak ks. Sopoćko co jakiś czas przywoził mu pliki dokumentów na temat kultu Bożego miłosierdzia i prosił o przekazanie ich prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu. Odpowiedź prymasa była zawsze taka sama – jeszcze nie przyszła na to pora. Ks. Sopoćko odbierał dokumenty i mówił z kresowym zaśpiewem: „A miłosierdzie Boże zwycięży!”. I po jakimś czasie znowu je przywoził.
Ks. Sopoćko: apostoł wierności
A przecież zawracanie głowy biskupom nie było jedynym zajęciem ks. Sopoćki. Pracował w parafiach (najpierw w diecezji wileńskiej, a po wojnie – białostockiej), był wykładowcą w seminarium i kierownikiem duchowym sióstr zakonnych oraz różnych pobożnych grup.
Jako jeden z pierwszych polskich księży interesował się problemami alkoholizmu. Dostrzegał wokół siebie nie tylko biedę duchową. Na przykład kiedyś oddał nowe buty człowiekowi, który nie miał w czym chodzić, innym razem ofiarował zapasową sutannę ubogiemu klerykowi.
Czytaj także:
Brat Albert i Faustyna. Miłosierdzie ludzkie i Boskie
Kult miłosierdzia Bożego pomógł milionom ludzi dostrzec szaloną miłość Boga i potrzebę własnego nawrócenia. Jest to teraz jedna z najbardziej znanych i najszybciej rozwijających się praktyk pobożnych na świecie. Stało się tak z Bożej woli i dzięki zaangażowaniu wielu osób, ale ks. Sopoćko odegrał w tym niebagatelną rolę.
Nie za to jednak został wyniesiony na ołtarze, tylko dlatego, że może być dla nas wszystkich wzorem wiary, nadziei i miłości. Wydaje się, że od ks. Sopoćki możemy się zwłaszcza nauczyć czegoś, co dzisiaj nie ma dobrej prasy – wierności.
Błogosławiony Michale, naucz nas wierności i wytrwałości!