Spędziłam kilka lat na terapiach, na odkrywaniu swojej kobiecości. Na patrzeniu na siebie bez wstydu i pogardy – przecież to nie ja byłam winna. Spotkałyśmy się w jednej z warszawskich kawiarni. Znamy się od kilku lat, słyszałam już skrawki tej historii. Poprosiłam Magdę o to, by opowiedziała ją czytelnikom Aletei. Zgodziła się. „Wiem, że jest dużo dorosłych kobiet, które wciąż nie mogą spokojnie spojrzeć w lustro, w środku są nadal tymi małymi, skrzywdzonymi dziewczynkami. Ufam, że moja historia da im nadzieję i siłę do walki o siebie” – powiedziała.
Oto historia Magdy:
W 2012 roku nie przespałam wielu nocy. Wiedziałam, że wtedy kończy mu się wyrok. Nie znałam dokładnej daty, nie pamiętałam, czy wychodzi na wolność w lutym czy w listopadzie, więc awansem przez cały rok miałam koszmary. Mieszkałam już w innym mieście, byłam dorosłą kobietą, miałam pracę, przyjaciół i „normalne” życie. Do listów z prokuratury od wielu lat już nie zaglądałam, schowałam je gdzieś między papierami, na dnie nie wiem już której szuflady. Specjalnie, żeby trudniej było do nich dotrzeć, w razie gdyby naszła mnie ochota na wspomnienia. Nie naszła. Nie musiała. Bardzo dobrze wszystko pamiętam, choć od tego wydarzenia minęło już prawie 20 lat.
Najczęściej tuż przed twardym zaśnięciem, w tym momencie, kiedy już prawie śpisz, ale jeszcze jesteś na jawie, przypominała mi się noc spędzona w łazience, na pierwszym piętrze jego trzypiętrowego mieszkania. Zamknęłam się w niej tuż po tym, kiedy wybiegłam przerażona z pokoju. Spało w nim jeszcze kilka innych osób.
Trener, do którego i my, i nasi rodzice mieliśmy przecież zaufanie, zrobił karnawałową imprezę dla dzieciaków z klubu. Z nocowaniem, żeby rodzice nie musieli wieczorem po nas przyjeżdżać. Byli sami znajomi, trenowaliśmy przecież dwa razy w tygodniu w jednej sali, wyjeżdżaliśmy razem na zawody. Koledzy, koleżanki, wszyscy mniej więcej w podobnym wieku. Ja miałam 13 lat.
Nie wiem, która była godzina, pewnie gdzieś koło 1.00 w nocy, spałam, obok spała moja koleżanka, a po drugiej stronie… on. Tyle, że on nie spał. Nie wiem, kiedy zjawił się w tym łóżku i ile czasu już tam był. Kiedy poczułam, co robi, przerażona wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do pierwszego możliwego pomieszczenia, w którym mogłam się zamknąć. Przesiedziałam w łazience całą noc, przerażona i zapłakana – w mojej 13-letniej głowie nie mieściło się to, co przed chwilą się stało. I tak zostało na długie lata.
Zamknęłam się nie tylko w łazience ale też głęboko w sobie – nikomu nic nie powiedziałam, było mi wstyd, miałam mdłości na samą myśl o tym człowieku, przestałam chodzić na treningi, zaczęłam nosić szerokie bluzy, gładko wiązać włosy, o spódnicy czy makijażu oczywiście nie było mowy. Nie chciałam pamiętać o tym, że jestem kobietą. Stres i chroniczne napięcie wywołały jednostronny paraliż twarzy. Szybko minął, młody organizm łatwo się regeneruje. Pamięci to niestety nie dotyczy.
Jak to możliwe, że rodzice niczego nie zauważyli? Nie wiem. Widocznie potrafię nie skupiać na sobie uwagi. O to mi chodziło. Żeby nikt mnie już nigdy nie zauważył.
Byłam już na studiach, kiedy w internecie, na stronie lokalnej gazety, zobaczyłam ogłoszenie – poszukiwany, podejrzany o czyny pedofilskie, lat tyle i tyle. Jeśli ktoś wie coś o sprawie, proszony jest o kontakt z policją. Zdjęcie z czarną opaską na oczach. Poznałam go bez problemu.
Zgłosiłam się na policję, wciąż w tajemnicy przed całym światem. Przesłuchania trwały prawie cztery godziny, szczegółowe pytania, skrzętne notowanie, dopytywanie, okoliczności, przyczyny i skutki. Powiedziałam wszystko. Byłam jedną z trzech dziewczyn, których zeznania były podstawą do wyroku. Spędził w więzieniu ponad 8 lat.
Ja w tym czasie spędziłam kilka lat na terapiach, na odnajdywaniu siebie i swojej kobiecości. Na patrzeniu na siebie bez wstydu i pogardy – przecież to nie ja byłam winna. Zanim to zrozumiałam, zanim przeżyłam to, co się wydarzyło i zaakceptowałam taki przebieg mojej historii, musiałam wspiąć się na wyżyny mojej siły, działać wbrew logice i przekonaniom, które wciąż były we mnie żywe. I skutecznie podcinały mi skrzydła.
Udało się. Kiedy patrzę wstecz, jestem z siebie dumna. Podziwiam się za to, jak udało mi się odbudować swoją godność, poczuć kobiecość, nie bać się słowa seksualność. Czy zapomniałam? Nie. Rany nie znikają. Moje już nie krwawią i nie bolą, zabliźniły się, ale nadal są. I wciąż bez trudu mogę je dostrzec.
***
Doświadczenie przemocy seksualnej pozostawia trwałe ślady, nie tylko w ciele, ale przede wszystkich w psychice skrzywdzonych.
Depresja, lęk, agresja, zespól stresu pourazowego i zaburzone zachowania seksualne to jedne z najczęściej występujących konsekwencji wykorzystania seksualnego dziecka.
Dorośli, którzy byli w dzieciństwie molestowani, zmagają się z zaniżonym poczuciem swojej wartości, myślą o sobie źle, towarzyszy im wstyd i poczucie winy, mają koszmary i nocne lęki. Zdarza się, że są nadmiernie podejrzliwe wobec innych, czują się osamotnione i bezsilne wobec wydarzeń z przeszłości.*
Wg danych opublikowanych na stronie internetowej policji, w 2011 roku (ostatnie dane, jakie znalazłam) ofiarą pedofili padło ponad 5 tysięcy małoletnich a zgwałconych zostało ponad 300 dzieci.
80 % ofiar zna sprawcę. W większości przypadków jest nim poczytalny mężczyzna (choć wśród sprawców są także kobiety i osoby niepoczytalne. W 2008 roku 111 podejrzanych to kobiety, 31 – osoby niepoczytalne).
Przy popełnianiu przestępstw sprawcy najczęściej używają siły fizycznej, zastraszenia, groźby, podstępu, wykorzystują zależność ofiary od sprawcy. Podejrzani o gwałt 5 razy grozili ofiarom bronią, 21 razy niebezpiecznym narzędziem.
Nie wiadomo, ile przestępstw nigdy nie zostało zgłoszonych na policję.
1 października br. ma wejść w życie ustawa o rejestrze sprawców przestępstw seksualnych (dokładnie: ustawa z 13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym).
W publicznym rejestrze (będą dwa, jeden z ograniczonym dostępem) znajdą się dane o gwałcicielach osób małoletnich, sprawcach gwałtów ze szczególnym okrucieństwem i recydywistach. W spisie będzie pokazana tylko nazwa miejscowości, w której mieszka sprawca. Z kolei obowiązkiem policji będzie publikowanie mapy zagrożeń przestępstwami na tle seksualnym.
*Korzystałam z informacji Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Dziennika Ustaw z 2016 r., poz. 862 i internetowego wydania czasopisma Lege Artis.