Zadziwiające, że w czasach, w których tak wielu ludzi zachowuje się jak zwierzęta, tak często zwierzęta okazują człowiekowi ludzkie uczucia.Widziałeś może w sieci krótki film, na którym pewien labrador nieśmiało zaczepia chłopca z zespołem Downa? Film nie przestaje mnie zadziwiać. Jest prosty, zwyczajny, bez reżysera i scenariusza. Pokazuje unikalne zaufanie, które pojawia się między człowiekiem, a psem.
Ktoś może mnie jednak zapytać, czy widziałem twarz dziewczynki, którą pogryzły dwa wściekłe dobermany? Gdzie tu były uczucia psów, gdzie zaufanie do człowieka?
Chcąc – także samemu sobie – odpowiedzieć na to drugie pytanie, cofnąłem się w czasie. Prawie rok temu do naszego domu trafił pies. Jego, a w zasadzie jej, przybycie poprzedzone było wieloma refleksjami, dyskusjami oraz łzami. Nasza najstarsza córka latami wręcz błagała o czworonoga. Ja z żoną – nieugięci, racjonalni rodzice i pedagodzy – twardo mówiliśmy NIE. Na świecie pojawił się też nowy argument w postaci kolejnej córki. Wniosek – pies nie jest mile widziany. Koniec tematu.
Po mocnych dyskusjach, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych, pies jednak pojawił się w naszym domu. Przywieźliśmy młodą suczkę (jeszcze szczeniaka), która błąkała się po polach.
Jestem psychologiem, Jak obserwuję ludzi, tak zacząłem uważnie spoglądać na naszego psa. Na początku był lęk, obawa, podkulony ogon, poszukiwanie bezpiecznego miejsca. Po dwóch dniach pojawiły się pierwsze oznaki zaufania – podejście, zgoda na dotknięcie i głaskanie. Z czasem staliśmy się jej, a ona stała się nasza.
Czemu o tym piszę? Zastanawiam się, jaki jest sens życia psa. Po co zostały stworzone czworonogi? Czemu akurat one w tak wielu sytuacjach pojawiają się obok człowieka? Może są naszymi… wychowawcami? Czy wierność, jaką okazuje pies, nie jest dzisiaj dla ludzi wyrzutem sumienia, tak głośnym w czasach coraz większej zgody na rozwód?
Na początku wspomniałem o chłopcu z zespołem Downa. Wiesz, jakie certyfikaty musi zdobyć człowiek, by podobnie jak ten pies nawiązać z dzieckiem tak unikalną relację terapeutyczną? Pamiętam z dzieciństwa, że nasz pies doskonale wyczuwał, kiedy moja mama miała gorączkę. Natychmiast ładował się do łóżka, by ją ogrzać.
Tak, muszę postawić to pytanie. Po co dobry Bóg zesłał nam psy? Ostatnio dużo mówimy o zanieczyszczeniu powietrza. Naukowi dziennikarze robią eksperymenty, pokazują, jak w krótkim czasie biały wacik łapie brud. Może psy to właśnie takie waciki, papierki lakmusowe. Swoim zachowaniem szybko pokazują, co w naszych duszach gra albo nie gra.
Kończę pisać i widzę, jak pies kolejny raz wskoczył córkom na łóżko. Trochę to niehigieniczne, ale czy do końca?