Czyli spowiedź Szymona Niepoważniaka plus wyjaśnienie, co to jest „prostologia“?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W tym roku stuknie mi 50-tka. Jak zawsze i niezmiennie 1 czerwca, czyli w Dzień Dziecka.
Już składam „forherowcom” najlepsze życzenia! Bądźcie w tym roku… zaczytani!
Ten 1 czerwca mnie naznacza: duży dzieciak, Szymuś, pan Fajnek, Niepoważniak. Tak, tylko że dobrze było mi z tym jak miałem 25, 30 a nawet 40 lat. Przy 50-tce pachnie rozdwojeniem, schizą, bo siwa broda, w kolanach trzeszczy, a tu każdy do mnie:
– A z pana wiecznie dzieciak! No bo jak, 1 czerwca urodzony.
I może trochę coś w tym jest, te coroczne tłumaczenie się z daty urodzin spowodowało, że musiałem się dostosować, zostawić w sobie trochę dzieciaka.
Dlatego być może, stosuję tzw. „prostologię”, brzmi to jak coś z prostatą, ale bardziej ma związek z prostotą. Zasadniczo nie lubię tzw. coachingu i mówienia ludziom, jak mają żyć, ale jakbym miał powiedzieć co mi się w życiu sprawdza, to ta właśnie „prostologia”, czyli taki dziecięcy zachwyt nad planetą, im dłużej to będziecie mieli w sobie, tym lepiej.
Zachwyca mnie więc moja rodzina, moment kiedy jesteśmy razem, ja na kanapie, na granicy drzemki, żona, dzieci i piesek pod kanapą. Lubię, kiedy na stole jest pyszny sernik zrobiony przez żonę a teraz bywa, że przez córkę. Lubię, kiedy mój syn jedzie po choinkę i gdy razem z nim oglądam mecze Polaków. Lubię piątek i sobotę, bo rodzinne, lubię poniedziałek, bo zaczyna się praca.
Uwielbiam, jak jest mróz i chrzęści mi śnieg pod butami. Lubię wyjeżdżać, ale tylko po to, żebym mógł wracać, długie podróże mnie stresują, bo myślę o tym co w domu.
Lubię i sprawia mi to dziecięcą radość wysyłać listy! Uwielbiam atmosferę poczty i moment, w którym wypełniam druczek z poleconym, cieszy mnie potem i zajmuje głowę analiza, którędy ten list jedzie, i że znaczek który kupiłem zwiedza różne miasta. Najbardziej jednak cieszy mnie, gdy pani na poczcie przybija stempelek! Zawsze jej to mówię.
Lubię jeździć po Polsce koniecznie w dzień, najbardziej po Podlasiu, mijać małe wsie i analizować nazwy miejscowości, oglądać mieszkańców i patrzeć w okna.
Lubię patrzeć na przydrożne pieski wiejskie, mają w sobie dużo cierpliwości, a w ich spojrzeniach jest więcej niż w prozie Coelho.
Lubię, gdy moja żona robi rosół, ja podjadam a ona mnie wygania.
Lubię patrzeć jak teściowa się cieszy, gdy przytulam jej córkę. Lubię, jak dzwoni córka i mówi do mnie: Tato!
Lubię rano nad morzem siedzieć przy kawie i sprawdzać w necie co się dzieje.
Bardzo lubię pracować, czyli bawić ludzi. Nie mam żadnego problemu z tym, że ktoś mówi o mnie „komik”. Lubię coś wymyślać i obserwować jak to przyjmuje realny kształt. Lubię dawać śmiech i radość innym.
Lubię patrzeć jak… pracuję pralka. Tak, kiedyś nawet stawiałem krzesło przed pralką i patrzyłem.
Teraz się odkryję: Lubię sobie od czasu do czasu poskakać! Chowam się wtedy za szafą, bo wstyd trochę, ale zostało mi to dzieciństwa…
Zawsze myślę, czy będę to robił jak będę miał 70 lat?!
Lubię zadzwonić do mojego przyjaciela Michała Zielińskiego i pożartować, nadajemy już na takich fazach, że brzmi to jak język kosmitów. Lubię tę fazę.
Uwielbiam kawę z miodem na 20 minut przed występem w Och Teatrze.
Lubię, co przede mną, nie zadręczam się tym, co za mną.
O i jeszcze jedno, uwielbiam się spocić na treningu. I potem zimny prysznic! Cudo!
A z przyrody to najbardziej lubię rzeki. Tak, wolę rzeki od jezior. Czarna Hańcza, Rospuda, Pisa.
Rzeki są jak film, nigdy nie wiesz, co jest za zakrętem…
Moja „prostologia” w czasach kiedy wszyscy mówią, czego nie lubią to… mówić co się lubi!
Dziecinne?!