Czyżby Wajda przeczuwał, że tym tytułem pożegna się z publicznością?Do realizacji „Powidoków” Wajda długo się przygotowywał. „Film o Strzemińskim – jest tym, który powstaje najdłużej ze wszystkich moich filmów. Już lata temu próbowałem zmierzyć się z tematem” – mówił. Może przeczuwał, że tym tytułem przyjdzie mu pożegnać się z publicznością?
[protected-iframe id=”ea7ac639a7cfd4c7e7751a1efb795d5a-111509813-105703632″ info=”https://www.facebook.com/plugins/video.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2FAleteiaPL%2Fvideos%2F303777353357164%2F&show_text=0&width=560″ width=”560″ height=”315″ frameborder=”0″ style=”border:none;overflow:hidden” scrolling=”no”]
[Filmik publikujemy dzięki uprzejmości Akson Studio]
Andrzej Wajda, niedoszły malarz, w 1946 r. rozpoczął studia na krakowskiej ASP, jednak trzy lata później zrezygnował z uczelni na rzecz Łódzkiej Szkoły Filmowej. „Od dawna, od lat chciałem sięgnąć po temat artysty-malarza. Rzucając w 1949 roku Krakowską Akademię Sztuk Pięknych dla Łódzkiej Szkoły Filmowej, niejako brałem na siebie takie zobowiązanie” – komentował ten etap życia w eksplikacji reżyserskiej „Powidoków”.
Ścieżka edukacji plastycznej Strzemińskiego była również niepełna. Absolwent Wojskowej Szkoły Inżynierii Lądowej na skutek ran odniesionych w czasie I wojny światowej musiał przerwać karierę wojskowego. Rozpoczął studia plastyczne w Szkole Sztuk Pięknych w Moskwie, której jednak nie ukończył.
Nie przeszkodziło mu to zostać jednym z najwybitniejszych malarzy awangardowych lat 20. i 30. ubiegłego wieku oraz wykładowcą na łódzkiej uczelni. A do tego twórcą teorii unizmu, według której malarz oddziałuje na widza wyłącznie za pomocą kształtu, koloru i podziału płaszczyzn obrazu.
Wajda – też nauczał, a założona przez niego Mistrzowska Szkoła Reżyserii Filmowej wychowała wielu filmowców, zwłaszcza dokumentalistów. Reżyser zaś uważany jest za jednego ze współtwórców i czołowych przedstawicieli ważnego nurtu w kinie – tzw. polskiej szkoły filmowej.
Podobieństwa można by mnożyć. Gdyby Wajda pozostał przy malarskiej edukacji, ścieżki obu artystów zapewne skrzyżowałyby się w realnym życiu. Niewiele brakowało, by tak się stało, bo kiedy reżyser rozpoczął studia w łódzkiej „Filmówce”, Strzemiński jeszcze pracował na ASP w tym mieście. Wajda, młodszy o 33 lata od swojego mistrza, mógłby więc zostać jego uczniem. Ale życie potoczyło się inaczej, znajdując finał na planie filmowym.
„Los Strzemińskiego był zupełnie wyjątkowy. Nie było drugiego w Polsce artysty, który by przeżył to, co w tym systemie, w tych najgorszych latach 50., w systemie socrealizmu i tego nacisku ideologii sowieckiej na nasz kraj, przeżył Władysław Strzemiński” – mówił reżyser na planie „Powidoków”.
Film jest zapisem ostatnich lat życia malarza. Władysław Strzemiński, mąż wybitnej rzeźbiarki Katarzyny Kobro i ojciec Niki, nie miał łatwego życia. Utalentowany malarz, twórca tzw. obrazów solarnych, czyli właśnie powidoków, był inwalidą. W czasie wojny stracił rękę i nogę oraz wzrok w jednym oku. A później przyszło mu zmagać się z biedą, kolejną wojną, a na końcu z władzą socjalistyczną.
Współtwórca łódzkiego Muzeum Sztuki i Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych musiał walczyć o prawo do uprawiania zawodu, co więcej, zakazano mu pracy w powołanej przez niego instytucji. Wierny swojej wizji sztuki, nie poddał się obowiązującemu systemowi, ale do końca życia doświadczył dramatycznych skutków swoich wyborów. Być może dlatego, że pozostawał nieugięty i nie szedł na kompromisy… A może dlatego, że nie potrafił znaleźć porozumienia nawet z najbliższymi…
Nie mogąc uczyć, wystawiać swoich prac, imał się zajęć dorywczych: pracował jako dekorator witryn sklepowych, udzielał prywatnych lekcji. Opowieść o tym, jak komunistyczna władza zniszczyła niepokornego człowieka miesza się u Wajdy z portretem męża niezłomnego, pewnego drogi, która obrał. To jednak za mało, nawet jak na bardzo skromne życie.
Problemy z żoną i dzieckiem oraz trudności finansowe potęgują dramaturgię sytuacji. W konsekwencji córka trafia do sierocińca. Jest za mała, by pomóc ojcu, ale bardzo świadoma dramatu, jaki się wokół niej rozgrywa…
Zaledwie rok wcześniej odeszła Katarzyna Kobro. Zmarła w skrajnej nędzy, a na jej pogrzeb przyszło zaledwie kilka osób. Nie było wśród nich Strzemińskiego, tak mocno byli ze sobą skłóceni…
Wybitny malarz to jednak nie tylko postać tragiczna. Uwielbiany przez studentów, był dla nich wzorem. Od dawnych uczniów doznał najwięcej wsparcia. To oni przynosili żywność, lekarstwa, przepisywali słynną „Teorię widzenia”, a na koniec zadbali o to, by mogła ukazać się drukiem.
„Kogoś takiego chce się spotkać, żeby potem, na całe życie, odebrać od niego tę wiarę w to, że warto żyć, warto żyć, żeby coś stworzyć” – mówił Wajda o bohaterze „Powidoków”. Sam dawał tę wiarę swoim studentom, z którymi spotykał się w Warszawie na Chełmskiej.
Władysław Strzemiński zmarł z głodu, wycieńczenia i zaawansowanej gruźlicy w 1952 r. Andrzej Wajda odszedł w październiku ubiegłego roku, poświęcając swój ostatni film wybitnemu malarzowi. „Minęło 20 lat, odkąd po raz pierwszy przymierzyłem się do filmu o Władysławie Strzemińskim (…). Dopiero teraz dojrzałem do tego, by ten film nakręcić” – wspominał po latach.
„Powidoki” można oglądać w kinach od piątku, 13 stycznia.