W czasie II wojny światowej Oswald Rufeisen ukrywał się u katolickich sióstr. Tam zapragnął przyjąć chrzest, a w końcu odkrył powołanie do kapłaństwa. Poznaj jego niezwykłą historię. Życie Oswalda Rufeisena pełne było zaskakujących przeciwności losu i Bożej Opatrzności. Urodził się w roku 1922 we wsi Zadziele, w rodzinie żydowskiej. Jego rodzice byli „postępowymi Żydami”, nie nosili tradycyjnego żydowskiego stroju, mówili w języku polskim.
Oswald Rufeisen. Lata młodzieńcze
Gdy Oswald ukończył 12 lat, wstąpił do syjonistycznej organizacji Halustim, która przygotowywała młodzież do powrotu do Palestyny, by tam w duchu samodyscypliny podjąć pracę rolną lub rzemieślniczą.
Wraz z wybuchem II wojny światowej i atakiem hitlerowskich Niemiec na Polskę rodzina Rufeisenów uciekła do Lwowa. Niemcy ostrzeliwali kolumny bezbronnej ludności cywilnej. Rodzice zdecydowali się wrócić do domu. Oswald ze swoim bratem Leonem dotarł do Lwowa, by stamtąd udać się do Wilna z zamiarem emigracji do Izraela. Oswald zobaczył, do jakiego poziomu bestialstwa może posunąć się człowiek. Był to moment, gdy zaczął szukać odpowiedzi na pytania dotyczące sensu życia, autentyczności Ewangelii i jej przekazu.
Read more:
Jak polscy lekarze przechytrzyli nazistów i wywołali epidemię na niby
Jak Rufeisen pomagał Żydom
Gdy Niemcy przejęli Wilno, Oswald kilka razy otarł się o śmierć. Za każdym razem, gdy rozpoczynała się masowa eksterminacja Żydów oraz polskiej inteligencji, jemu udawało się uciec. Te wyjątkowe sytuacje odczytywał jako znak Bożej Opatrzności. W 1941 roku wyruszył na Białoruś, do Turca. Znalazł tam pracę jako stróż w miejscowej szkole.
Oswald biegle posługiwał się językiem niemieckim i dzięki temu otrzymał pracę tłumacza u komendanta policji – Meistra Reinholda Heina. Wszyscy byli przekonani o tym, że jest Polakiem i katolikiem. Zyskał u Meistra ogromne zaufanie i pozyskanymi informacjami dzielił się z innymi. Zdarzało się, że tak tłumaczył zeznania, by wielu przesłuchiwanych uniknęło śmierci.
Dowiedziawszy się, że na 13 sierpnia 1942 roku zaplanowano pacyfikację Żydów, przekazał wiadomość odpowiednim przywódcom żydowskim. Tak przyczynił się do ucieczki Żydów z getta. Jeden z jego rodaków poinformował jednak Meistra o tym, że Rufeisen powiadomił o planowanej zagładzie getta, umożliwiając ucieczkę. Początkowo komendant nie chciał uwierzyć, zaprosił Oswalda na rozmowę, podczas której ten przyznał się do ujawnienia informacji oraz do swojego pochodzenia. Było to równoznaczne z wyrokiem śmierci. Oswaldowi udało się jednak uciec.
Read more:
Spaleni za przyjaźń z Żydami. O rodzinie Kowalskich
Klasztor w Mirze
Dotarł do klasztoru Sióstr Zmartwychwstanek w Mirze. Dokładnie w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – 15 sierpnia 1942 roku.
W „Autobiografii” pisał: „Czy Bóg wysłuchuje modlitwy grzesznika pozbawionego łaski? Wysłuchuje! Bo i mnie wysłuchał, gdym wołał do Niego (…). Boże ratuj!”. Siostry podjęły heroiczną decyzję o schronieniu Oswalda. Przebywając w stodole, wiele czytał, analizował Pismo Święte, by coraz głębiej przeżywać Słowo. Pewnego dnia zapytał jedną z sióstr, czy może wierzyć bez chrztu. S. Euzebia Bartkowiak pokazała mu słowa Jezusa: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony”.
Najważniejsze rekolekcje
Chrzest Oswalda, ze względu na trudną sytuację, odbył się bez księdza. Rufeisen musiał jednak opuścić klasztor, w którym doznał przemiany serca i odnalazł powołanie. Pracował w Nowej Wilejce, wiele podróżował po Polsce. Ostatecznie udał się do klasztoru karmelitów do Czernej koło Krakowa. Został przyjęty do nowicjatu i otrzymał imię Daniel.
Święcenia kapłańskie otrzymał w 1952 roku u Księży Misjonarzy na krakowskim Stradomiu. Po wielu staraniach otrzymał zgodę na wyjazd do Ziemi Świętej. Dotarł do Hajfy i do końca życia służył w klasztorze karmelitów Stella Maris, na Górze Karmel. Prowadził posługę wśród katolików żydowskiego pochodzenia. Przyznano mu obywatelstwo izraelskie.
Sprzeciwiał się wszelkim stereotypom o antysemityzmie, miał bliskie kontakty z Janem Pawłem II i kard. J. Ratzingerem. Jeździł po świecie, prowadząc wykłady i spotkania, bliskie mu były sprawy dialogu międzyreligijnego. Zmarł 30 lipca 1998 r. W „Autobiografii” pisał: „Jestem wdzięczny Bogu, że kazał mi żyć (…) w tym czasie, przechodzić takie koleje, rozterki (…) przywiódł do poznania Prawdy”.
Read more:
Dziadek by ją zastrzelił. Niezwykła historia wnuczki komendanta obozu koncentracyjnego