Podaruj swojej miłości prezent zrobiony od serca, jedyny w swoim rodzaju. Poczujcie przywilej małżeństwa. Poczujcie pragnienie i tęsknotę.Wszyscy kochają święta, nawet Grinch. Aura modlitwy i przyjaźni, prezenty, spotkania z tymi, których niecodziennie widujemy, klimatycznie przystrojone domy i kolędy, jako podkład muzyczny do rodzinnych rozmów. To idealne podłoże, by wraz z przełamywanym opłatkiem przełamać niechęci, urazy, żale – uśmiechnąć się i rozpocząć nowy rozdział.
Intuicja podpowiada mi, że znaczna część z nas właśnie z takim nastawieniem zapala ostatnią z czterech świec adwentowych, kończy kolejny maraton w poszukiwaniu prezentów i lepi uszka do barszczu, myśląc, że gdzieś tam z tylu głowy są ci, przy których chcielibyśmy być bliżej.
Mam w sobie również przekonanie, że ta szopka z Maryją i Józefem, że te Ewangelie mówiące o małżeństwie, któremu Bóg wywrócił świat do góry nogami, że w ogóle te na wskroś małżeńskie święta, robią nam rachunek sumienia z naszego własnego małżeństwa.
Oczekiwania prawdopodobnie są ogromne. Gdzieś w skrytości serca liczymy na bożonarodzeniowy cud, że przestanie pić, że zacznie być bardziej wylewny, że minie jej mendo-pauza, że może w końcu sam domyśli się i zrozumie, że przebaczę naprawdę, że jeszcze między nami zaiskrzy, jak za dawnych lat.
Wreszcie siadamy przy stole, wypruci dopinaniem wszystkiego na ostatni guzik, bierzemy głęboki oddech i przez minimum dwie doby żyjemy jak gdyby w innym wymiarze. I prawie wierzymy w ten cud. A potem budzik zrywa nas wczesnym rankiem do pracy, znowu stoimy spóźnieni w korku, wracamy do domu, który już tak nie błyszczy, do ludzi, których ponownie dopadł stres, z banku przychodzi pierwsza rata to spłacenia za tą “idealną Wigilię”, siadamy w poczuciu osobliwego rozczarowania przed ekranem komputera i wstukujemy status na fejsbukową ścianę “święta, święta i po świętach…”. Na szczęście przed nami Nowy Rok i nowe postanowienia, może tym razem wszystko się zmieni…
Być może już doświadczyłeś, że samo się nic nie zmieni. Że dwanaście dań, choinka, prezenty, opłatek, wspólna msza, kolędy i jeszcze jeden, zupełnie ostatni serniczek, to żadne zaklęcie, to żaden gwarant na wspólne, lepsze jutro i nie bardzo wiesz, gdzie jest brakujący element, a chcesz go znaleźć, bo wiesz, że świąteczne okoliczności to szansa, jakich mało, by być bliżej siebie!
Jeśli tak, to fantastycznie, że dotarłeś do tego miejsca. Bo mam dla Ciebie propozycję prezentu nie do odrzucenia, zupełnie za darmo i takiego, który trafi twoją drugą połówkę prosto w serce! Uwaga, prezent ten złożony jest z trzech niewymienialnych i nienegocjowalnych części. Jeżeli zdecydujesz się go podarować, musisz każdy z tych elementów dobrze przemyśleć i zaplanować.
Połóż pod choinką kopertę, a w niej kartkę z jednym słowem: S P O T K A J M Y SIĘ. W gwarze przygotowań, a potem wspólnej biesiady, tak łatwo minąć się ze swoim ukochanym/ukochaną. Tak łatwo komunikować się jedynie na poziomie wydawanych poleceń, albo gadaniny o niczym.
Zmiana na lepsze nastąpi pod warunkiem, że się spotkacie. We dwoje. Ale niech to spotkanie będzie inne, niż zwykle. Po pierwsze: czas. Zaplanuj go. Weź z górką, kto wie, może Was poniesie? Dzieci? Żaden problem, okazja idealna na zostawienie ich pod okiem babci lub wujka.
Po drugie: rozmowa. Przemyśl, punkt po punkcie. Nie trać czasu na plotki, albo pretensje. Zacznij inaczej. Kiedy ostatni raz napisałeś/napisałaś list miłosny? To dobry moment na nadgonienie zaległości. To miejsce na wdzięczność, powiedzenie o swoich tęsknotach i pragnieniach, na odnowienie przysięgi małżeńskiej. Niech to będzie rozmowa, która da Wam nadzieję.
Po trzecie: ciało. Jesteście j e d n y m ciałem. Być może zamarzniętym, odrętwiałym i poranionym. Zainicjuj (nieseksualny) dotyk i zostańcie w nim dłużej. Oprzyj głowę na jego kolanach, chwyć ją za rękę i delikatnie całuj, obejmijcie się, zatańczcie przytuleni. Cokolwiek. Bądźcie ze sobą fizycznie bliżej, niż z każdym innym gościem, który zasiądzie do wspólnego stołu.
Poczujcie przywilej małżeństwa. Poczujcie pragnienie i tęsknotę. Pokochajcie się na nowo a potem – parafrazując świętego Augustyna – róbcie co chcecie!