„Dorastałem ucząc się szanować innych ludzi i nigdy nie osądzać ich po pierwszym wrażeniu” – to motto szkockiego piłkarza. W przypadku tego sportowca nie są to tylko puste słowa.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Mam w życiu wielką słabość przez którą tracę dużą część weekendu. Od wielu lat jestem uzależniony od angielskiej piłki. Mecze Premier League oglądam regularnie od czasów szkoły średniej. Jak każdy sympatyk futbolu mam swoje ulubione drużyny i zawodników.
Aby nie wywoływać zbyt dużego zamieszania, przemilczę kwestię ulubionej drużyny. Za to chętnie podejmę temat moich faworytów wśród piłkarzy. Jednym z nich jest szkocki skrzydłowy (czasem grający jako napastnik) Steven Naismith. Nigdy nie był to wybitny zawodnik i niewielu kibiców docenia jego grę. Ale zawsze podobało mi się, że gdy wchodził z ławki rezerwowych – zwłaszcza gdy grał w Evertonie – to wnosił sporo ożywienia do gry i często pomagał zespołowi w osiągnięciu dobrego wyniku.
Pomoc nie tylko na boisku
Po wielu latach śledzenia boiskowych dokonań Stevena Naismitha, dowiedziałem się, że zawodnik lubi pomagać nie tylko kolegom z drużyny, ale także, w życiu prywatnym, innym ludziom. Ze względu na jego działalność charytatywną brytyjski dziennik „The Telegraph” określił go mianem „najmilszego człowieka w piłce nożnej”.
Szkot na co dzień grający na angielskich boiskach (obecnie reprezentuje klub Norwich City) szczególnie zaimponował mi rok temu, kiedy opłacił wigilijną kolację dla 500 bezdomnych osób w Glasgow. A podczas świątecznego spotkania roznosił posiłki potrzebującym. Czuł się przy tym bardzo swobodnie: uśmiechnięty, życzliwy i pomocny. To nie był pierwszy raz kiedy Szkot pomagał bezdomnym w Glasgow. Jest na tym polu aktywny od 2010 roku.
Zawodnik nie pomaga jedynie „od święta”. Ma wiele innych dobrodusznych inicjatyw w swoim dorobku. Przykładowo, w 2014 roku piłkarz ufundował bilety na mecz jego ówczesnej drużyny dla bezrobotnych osób z Liverpoolu (z tego miasta jest klub Everton, w którym grał). Steven Naismith często odwiedza także lokalne szpitale, aby spotykać się małymi pacjentami, którzy kibicują klubowi w którym aktualnie gra.
Ale to nie wszystko. Dodatkowo zawodnik reprezentacji Szkocji jest m.in. ambasadorem krajowego stowarzyszenia działającego na rzecz osób z dysleksją. Zawodnik sam zmagał się z nią, gdy chodził do szkoły. Jak wspomina, miał zawsze poważne problemy z powodu swojej dysleksji i tylko dobra gra w piłkę nożną ratowała jego reputację wśród rówieśników. Teraz chce pomagać tym, którzy zmagają się z podobnymi trudnościami.
„Dorastałem ucząc się szanować innych ludzi i nigdy nie osądzać ich po pierwszym wrażeniu”, odpowiada Naismith, pytany o to dlaczego tak regularnie pomaga innym i udziela się w różnych akcjach charytatywnych.
Wygląda na to, że Steven Naismith jest faktycznie „najmilszym człowiekiem w piłce nożnej”. No, może stracił trochę mojej sympatii, gdy strzelił bramkę Polsce w 2014 roku w remisowym meczu na Stadionie Narodowym w Warszawie. Ale tylko trochę!
#PodzielSięDobrem