Wykorzystywanie i „wysysanie energii” z innych nie jest intencjonalnym krzywdzeniem z wyrachowania, ale wynika z faktu, że sami nie potrafimy skutecznie się sobą zaopiekować.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Każdy z nas spotkał zapewne w swoim życiu choć jedną osobę, którą można by określić mianem wampira emocjonalnego. Ciągle domagającą się uwagi, obarczającą innych własnymi wyimaginowanymi lub co najmniej wyolbrzymionymi problemami, z ogromną gotowością do brania, a niewiele oferującą w zamian. Odnosząc się do źródła metaforycznej nazwy – wampir jest kimś, kto musi korzystać z cudzej energii (tu – emocjonalnej), by być w stanie funkcjonować. Na tym też polega jego dramat – nie potrafi on bowiem zaspokajać swoich potrzeb w inny sposób, niż wykorzystując innych.
Wampira emocjonalnego stosunkowo łatwo jest rozpoznać po tym, jak czujemy się w jego otoczeniu (permanentne wyczerpanie, bezsilność, poczucie porażki mimo podejmowanych prób pomocy to najbardziej charakterystyczne objawy). Ale czy bierzemy pod uwagę, że problem może dotyczyć także nas samych? Że to my możemy być wampirem w oczach innych? Taka autodiagnoza jest już o wiele trudniejszym zadaniem.
Pierwszym i najważniejszym krokiem w ujarzmianiu własnego wampiryzmu jest samoświadomość – aby rozwiązać jakikolwiek problem, trzeba go najpierw zidentyfikować. Jeśli więc czujesz się dobrze tylko wtedy, gdy uwaga innych skupiona jest na Tobie i Twoich problemach, jeśli trudno Ci wejść w perspektywę drugiej osoby, a dodatkowo masz wrażenie, że znajomi coraz mniej chętnie się z Tobą kontaktują – lub słyszysz od nich wprost, że źle się przy Tobie czują – to bardzo prawdopodobne jest, że masz w sobie emocjonalnego wampira. Jeśli właśnie go w sobie odkrywasz – to świetnie, masz za sobą pierwszy etap zmiany.
W skutecznym radzeniu sobie z dysfunkcjonalnymi wzorcami zachowania (czyli utrwalonymi schematami postępowania w relacjach; jednym z nich jest właśnie wampiryzm emocjonalny) bardzo pomocne jest zrozumienie dla siebie samego. Każde postępowanie, niezależnie od tego, jak bardzo jest krzywdzące dla nas samych lub dla innych osób, ma bowiem jakąś przyczynę i kiedyś musiało nam służyć. Być może jako dzieci nie otrzymywaliśmy od rodziców dostatecznej uwagi i troski, a jedynymi sposobami, które pozwalały je uzyskiwać, okazywało się bycie niegrzecznym albo nieszczęśliwym. Takie wczesne doświadczenia często kształtują schematy zachowań w dorosłym życiu, gdzie powtarzamy utrwalone wzorce, nie weryfikując, na ile są one dla nas dobre i użyteczne. Staraj się więc nie obwiniać się, nawet jeśli identyfikujesz w sobie emocjonalnego wampira, by nie nakręcać spirali negatywnych emocji. Potraktuj go raczej jako narzędzie, które kiedyś było Ci niezbędne, ale teraz być może nie jest już potrzebne.
Sama świadomość problemu i jego przyczyn to już bardzo wiele. Następnym krokiem jest monitorowanie (obserwowanie) swojego zachowania na co dzień. To niezwykle ważne, gdyż dopiero dostrzeganie na bieżąco, że robimy coś, co nam się nie podoba, daje nam możliwość zmiany i podjęcia decyzji, która będzie przeciwstawna do dotychczasowego schematu. Uważność tu i teraz pozwala wprowadzać świadome działania w miejsce automatyzmów działających niezależnie od naszej woli. To właśnie czyni zmianę – nie abstrakcyjna deklaracja, ale każde tu i teraz, w którym podejmujemy świadomą decyzję. Staraj się więc obserwować, jak zachowujesz się w relacjach z innymi i jeśli złapiesz się na czymś, co Ci się nie podoba – zatrzymaj się i zadaj sobie pytanie: czy dalej chcę to robić? Dzięki temu to Ty będziesz kontrolować swoje schematy zachowań, a nie one Ciebie.
Tylko gdy już świadomie zrezygnujemy z bycia wampirem, to czym zapełnimy to miejsce? Owszem, możemy przestać obciążać innych, mając na uwadze ich dobro, ale jak zaspokoić potrzeby, które są żywe i realne?
Oczywiście konieczne będzie znalezienie nowego sposobu zadbania o nie – takiego, który nie będzie zakładał obarczania innych osób, a przy okazji będzie bardziej konstruktywny dla nas samych. Pamiętajmy, że wykorzystywanie i „wysysanie energii” z innych nie jest intencjonalnym krzywdzeniem z wyrachowania, ale wynika z faktu, że sami nie potrafimy skutecznie się sobą zaopiekować. Najważniejsze w trwałym wychodzeniu z roli wampira będzie więc rozwijanie wewnętrznych kompetencji, takich jak samouspokajanie czy podnoszenie się na duchu w trudnych chwilach. Pozwoli to w dużej mierze zaspokajać potrzeby emocjonalne we własnym zakresie, co automatycznie zmniejszy dążenie do obciążania bliskich. Jedną z metod, które ułatwiają nawiązanie takiej pozytywnej relacji ze sobą, jest podchodzenie do siebie jak do dziecka, które potrzebuje wsparcia i opieki – tylko, że już nie z zewnątrz, ale od Ciebie samego. Dorosłego człowieka, którym jesteś. I który rozumie to wewnętrzne dziecko najlepiej.
Równolegle do lepszego zaspokajania własnych potrzeb warto też ćwiczyć i rozwijać swoją zdolność do empatii – pomocne może być w tym celowe nastawienie na drugą stronę podczas rozmowy (zadawanie pytań, aktywne słuchanie) czy zachęcanie bliskich do dzielenia się swoimi przeżyciami i doświadczeniami. Pamiętajmy, że wzajemność jest jedną z najważniejszych zasad funkcjonujących w życiu społecznym. Badania pokazują, że jesteśmy bardziej skłonni do działania na rzecz drugiej osoby, kiedy ona zrobiła coś wcześniej dla nas. Jeśli więc chcemy, by nasi bliscy nie czuli się przez nas wykorzystywani – postarajmy się, by mogli na nas liczyć w ciężkich chwilach.
Pracując nad ujarzmieniem wampira w sobie, uważajmy jednak, by nie popaść w przesadę. Nie zapominajmy, że jako ludzie jesteśmy istotami stadnymi, które potrzebują wzajemnego wsparcia, by właściwie funkcjonować, co potwierdzają liczne badania zajmujące się zjawiskiem wsparcia społecznego. Nie obawiajmy się więc w razie realnej potrzeby zwracać się po pomoc do bliskich – w końcu nie ze wszystkim i nie zawsze możemy poradzić sobie sami. Przede wszystkim pamiętajmy jednak o równowadze pomiędzy braniem i dawaniem. Dzięki temu relacje, które tworzymy, będą bardziej harmonijne, a my bardziej szczęśliwi.