„Bo na cóż innego można mieć nadzieję, niż na to, że miłość na nowo zjednoczy się z miłością?”. Premiera książki Gregory’ego Floyda.Kiedy umiera ktoś z rodziny, jest to dramatyczne przeżycie dla wszystkich jej członków. Kiedy zaś umiera dziecko – wydaje się, jak gdyby nic nie było w stanie złagodzić bólu i rozpaczy tych, którzy zostali dotknięci tragedią.
Życie 9-osobowej rodziny Floydów zmieniło się diametralnie 24 kwietnia 1995 roku. Dokładnie tego dnia w okresie wielkanocnym zostali potrąceni przez samochód dwaj synowie Gregory’ego i Maureen. Jeden z nich, 6-letni John-Paul nie przeżył wypadku.
Gregory Floyd w książce „Do zobaczenia, synku” opisuje zmagania swoje i rodziny ze śmiercią chłopca. To jednak nie jest zwykła relacja. Tu nic nie jest logiczne czy konsekwentne. Chronologia zostaje zachwiana, fragmenty opowieści przeplatane są poezją, piosenkami czy fragmentami listów.
Sam Gregory przyznaje, że dla niego jest to zbiór medytacji, które pisał dla swojej żony i dzieci. W jego słowach wszechobecny jest smutek, jednak równolegle rodzi się dobroć i nadzieja, zrozumienie i zaufanie. Zaufanie szczególnie Bogu, że On ma plan i wie najlepiej, co ma sens w naszym życiu.
Gregory opisuje, jak rozmawiał z dziećmi – otwarcie, starał się pomóc im przejść przez żałobę, pogodzić się ze stratą brata, z własnymi uczuciami. Gregory nie negował, nie sugerował, nie oceniał zwierzeń dzieci – ale słuchał ich, nawet wtedy, gdy było to dla niego ciężkie. Po prostu był przy nich obecny.
Rodzicielstwo bowiem stało się dla niego czystą miłością. Kochać, dbać, wychowywać, chronić, uczyć mądrości i dobroci – to zadania rodziców. Człowiek jednak nie ma całkowitej kontroli nad kolejami losu i nieważne, jak by się starał, czasem nie da rady zapobiec tragedii.
Ten zbiór medytacji dotyka tematu winy, tłumaczy psychologię żałoby, która przychodzi falami, ukazuje jej różne etapy. Porusza wiele aspektów religijnych. Stawia pytania o przyczynę: „dlaczego akurat nasz rodzina?”, „dlaczego akurat John-Paul”? We fragmentach staje się też bezpośrednią rozmową ojca ze zmarłym synem, jak gdyby ten wciąż był blisko taty i słuchał go uważnie.
Wraz z napisaniem książki o tak traumatycznym przeżyciu pojawia się niebezpieczeństwo stworzenia historii zbyt dramatycznej, przytłaczającej czy zbyt trudnej w odbiorze. Szczególnie w sytuacji, gdy tylko niewielka grupa czytelników może utożsamiać się z bohaterami „Do zobaczenia, synku”. Gregory stawia pytania o sens śmierci dziecka i o możliwość przetrwania żałoby. Szczególnie ważna dla niego staje się też kwestia możliwości powrotu do względnie normalnego życia rodzinnego. Jak dalej funkcjonować, jak nie bać się rozmawiać o bólu?
Mimo to książka jest pełna miłości i nadziei. Trafia do osób nie tylko dotkniętych tragedią straty dziecka, ale również pomaga ich bliskim zrozumieć sytuację, w której się znaleźli. To obraz ludzkiej wrażliwości i ufności Bogu.
„Bo na cóż innego można mieć nadzieję, niż na to, że miłość na nowo zjednoczy się z miłością?” Do zobaczenia, synku. Gregory Floyd.
Premiera polskiego wydania „Do zobaczenia, synku” 15 listopada 2016.