Papież ogłosił nazwiska duchownych, których 19 listopada uroczyście włączy do Kolegium Kardynałów. Spośród 17 nowych purpuratów 13 będzie elektorami z prawem do uczestniczenia w przyszłym konklawe.
„Jestem niezmiernie zszokowany decyzją Ojca Świętego. Módlcie się za mnie, proszę” – napisał abp Joseph Tobin na Twitterze.
I am shocked beyond words by the decision of the Holy Father. Please pray for me.
— Joe Tobin (@CardinalJWTobin) October 9, 2016
Nominacja arcybiskupa Indianapolis faktycznie była zaskoczeniem. Bardziej spodziewano się wskazania na metropolitę Filadelfii (abp Charles Chaput) lub Los Angeles (abp José Gómez). Co więcej na liście 13 nowych elektorów znalazły się w sumie aż 3 nazwiska Amerykanów. Dwaj kolejni to: abp Blase Cupich (metropolita Chicago) i bp Kevin Farrell (prefekt nowej Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia).
Komentatorzy podkreślają dwie ważne kwestie widoczne w perspektywie tych wyborów papieża. Przede wszystkim pominięci zostali hierarchowie zaangażowani w „wojnę kulturową” oraz ci z dystansem podchodzący do adhortacji „Amoris laetitia”.
Wszyscy trzej amerykańscy duchowni to biskupi mniej więcej w stylu Franciszka: pasterze „znający zapach owiec”, dalecy od polityki, umiarkowani, otwarci na przyjazny dialog z kulturą i innymi religiami, wychodzący na peryferie, skoncentrowani na dziele ewangelizacji oraz duszpasterstwie rodzin, a także podkreślający rolę świeckich i kobiet w Kościele. Przykładowo wspomniany abp Tobin z aprobatą wypowiada się o służbie kobiet jako diakonis, które mogłyby głosić kazania.
Podobną charakterystykę można by również odnieść do innych przyszłych kardynałów. Abp Jozef De Kesel (Bruksela) i abp Carlos Osoro Sierra (Madryt) sytuują się w tej samej linii. Ten drugi nawet nazywany jest „hiszpańskim Franciszkiem”. Mówi się też o nim, że lubi „tracić czas” na bezpośrednie duchowe kierownictwo wielu młodych ludzi.
Co istotne w obecnym kontekście wszyscy wymienieni opowiadają się za modelem ścisłej integracji z przybyszami i przyjmowania uchodźców oraz pomagania tym, którzy cierpią z powodu konfliktów wojennych. Ten element został zresztą wyjątkowo podkreślony przez Franciszka (to drugie zaskoczenie) nominacją dla urzędującego nuncjusza apostolskiego w Syrii.
Abp Mario Zenari już jako kardynał pozostanie na swej arcytrudnej placówce. Włoski duchowny mówi w wywiadach, że decyzją tą papież honoruje nie tyle jego samego, co po raz kolejny manifestuje wagę, jaką przykłada do wojny w Syrii oraz dramatu uchodźców. W tym samym kluczu „wojennym” można też odczytywać wybór kardynała dla Republiki Środkowoafrykańskiej (abp Dieudonné Nzapalainga).
Zarówno ta syryjska nominacja, jak i kolejna, dotycząca Bangladeszu wyraźnie pokazują kolejny rys kształtowania Kolegium Kardynałów à la Franciszek. Abp Patrick D’Rozario (Dhaka) będzie pierwszym w historii kardynałem z tego azjatyckiego kraju, w którym ogromną większość stanowią muzułmanie, a katolicy zaledwie znikomy procent populacji. Konieczność prowadzenia aktywnego dialogu z islamem wydaje się jednym z priorytetów tego pontyfikatu.
Tak samo jak wszelkiego rodzaju peryferie. Do tego już się trochę przyzwyczailiśmy: papież z Argentyny niekoniecznie stawia na tradycyjne stolice kardynalskie. W wymiarze globalnym jego nominacje nie zmieniają istotnie proporcji sił przypadających na poszczególne kontynenty. Ale w ramach samych kontynentów lub krajów sięga po regiony nieco zapomniane.
I tak będziemy mieli purpuratów z: Méridy w Wenezueli (abp Baltazar Enrique Porras Cardozo), Tlalnepantli w Meksyku (abp Carlos Aguiar Retes), Mauritiusu (abp Maurice Piat), Papui Nowej Gwinei (abp John Ribat), Malezji (abp Anthony Soter Fernandez – emeryt), Lesotho (abp Sebastian Koto Khoarai – emeryt), Albanii (ks. Ernest Simoni – emeryt) oraz wspomnianych wyżej z Republiki Środkowoafrykańskiej i Bangladeszu.
Jeśli spojrzymy na wymienione klucze wyborów Franciszka (islam, peryferie, uchodźcy, wojna), zaważymy może, że Polska do nich niespecjalnie pasuje. Mając też na uwadze fakt, iż aktualnie 4 naszych hierarchów może uczestniczyć w konklawe (kard. Stanisław Dziwisz, kard. Zenon Grocholewski, kard. Stanisław Ryłko, kard. Kazimierz Nycz), nie powinien specjalnie dziwić brak kardynalskiej nominacji dla naszego rodaka.
Choć z drugiej strony – patrząc na Stany Zjednoczone, które będą niebawem mieć aż 10 kardynałów elektorów przy ok. 70-milionowej społeczności katolickiej – pominięcie Polaka na trzecim kolejnym konsystorzu Franciszka może zastanawiać i skłaniać do pytań o inne możliwe powody.
Jak by nie było, tegoroczne decyzje potwierdzają, że do kardynalskiej purpury papież szuka pasterzy „pachnących owcami”, o podobnej do jego własnej wrażliwości duszpasterskiej i nie angażujących się w „wojny kulturowe”.