Uzależnienie od nieopanowanych, niepotrzebnych zakupów to coraz częstszy problem – w Polsce dotyka prawdopodobnie 3-5 % populacji.„Pieniądze szczęścia nie dają. Dają je dopiero zakupy” – mawiała Marilyn Monroe. Niestety, zdarza się, że ktoś traktuje tę maksymę zupełnie poważnie i według niej żyje, doprowadzając do ruiny swoje finanse, stosunki z najbliższymi, a nieraz również całe życie.
Uzależnienie od nieopanowanych, niepotrzebnych zakupów to coraz częstszy problem, np. w Wielkiej Brytanii dotyka on 15% populacji, a w Polsce prawdopodobnie 3-5 % – szacuje Katarzyna Kucewicz w książce „Zakupoholizm. Jak samodzielnie uwolnić się od przymusu kupowania”.
Wbrew pozorom nałóg dotyka nie tylko osób zamożnych. Teraz łatwiej jest w niego popaść niż kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu, bo ułatwiają to zakupy przez internet i firmy udzielające pożyczek „na dowód” (a przy okazji również na łupieżczy procent).
Każdy robi czasem zakupy. Jedni tego nie cierpią, a inni uwielbiają kupować – oglądać wystawy, spacerować między półkami, przymierzać ubrania i buty, wyszukiwać najatrakcyjniejsze oferty. To drugie wcale nie musi być zakupoholizmem – choć bywa symptomem albo początkiem uzależnienia.
Problem zaczyna się wtedy, gdy kupowanie staje się dla kogoś ucieczką od problemów albo metodą na odreagowanie przykrych doznań, np. stresu, napięcia, smutku, osamotnienia. Taka osoba kupuje coraz więcej i wydaje kwoty, na które jej nie stać. Efektem jest poczucie winy, długi i … kolejne zakupy – żeby odreagować złe emocje.
„Dla zakupoholika kupowanie jest tym, czym alkohol dla alkoholika albo kasyno dla hazardzisty” – mówi psychoterapeuta Marta Mauer-Włodarczak, która prowadzi poradnię Sensity. Osoba uzależniona kupuje tak naprawdę nie po to, żeby mieć daną rzecz (np. sukienkę, sprzęt do nurkowania) i cieszyć się nią. Najważniejsze jest samo „polowanie”, które dostarcza gwałtownych emocji. Najpierw jest ekscytacja na widok jakiegoś przedmiotu (bo jest wyjątkowo piękny, bo to niepowtarzalna okazja, bo najtaniej itp.), potem nieodparte pragnienie, żeby tę rzecz nabyć, a wreszcie – gdy po transakcji przychodzi otrzeźwienie – poczucie winy, wstyd i przygnębienie. Dlatego zakupoholik często nawet nie rozpakowuje przedmiotów, które kupił.
Kompulsywne zakupy to domena kobiet. Jeśli mężczyźni popadają w ten nałóg, to albo przy okazji uprawiania jakiegoś hobby, albo wtedy, kiedy czują potrzebę zademonstrowania statusu materialnego, zwłaszcza niedawno poprawionego.
Marta Mauer-Włodarczak, która ma pacjentki zmagające się z zakupoholizmem, zauważa, że to natręctwo występuje razem z innymi z problemami, np. depresją, lękami, nerwicami. Zakupoholicy to często osoby o niskim poczuciu własnej wartości, mające kłopoty z dojrzałym radzeniem sobie z życiowymi problemami.
Popadanie w ten nałóg ułatwia rozpasana kultura konsumpcyjna, która co chwilę wmawia nam, że powinniśmy ciągle kupować, żeby być lepsi, szczęśliwi, godni szacunku. Ryzyko wystąpienia tego zaburzenia rośnie też wtedy, kiedy kupujemy przez internet. Możemy oglądać tysiące produktów bez wychodzenia z domu, kupować je jednym kliknięciem i wydawać pieniądze, które wydają się nierealne. Łatwo też ukryć przed rodziną fakt, że się coś kupiło, bo można odebrać zamówienie w paczkomacie albo umówić się z kurierem w pracy.
Zakupoholikami bywają nie tylko średniozamożne kobiety w przedziale wieku 30-40 lat, które kupują ciuchy i kosmetyki. Ten problem dotyczy na przykład emerytek, które biorą pożyczki w parabankach, żeby kupować dorosłym dzieciom i wnukom drogie prezenty, np. kino domowe albo wycieczki do egzotycznych krajów.
Jeszcze częstsza jest sytuacja, kiedy życie babci kręci się wokół promocji i wyprzedaży, na których kupuje ubrania i zabawki dla wnuków. Starsza pani zna ofertę wszystkich sklepów w okolicy, szczyci się swoją zapobiegliwością i oszczędnością, a potem wymusza na bliskich używanie rzeczy, które „zdobyła”, i oczekuje wdzięczności.
Tylko że kiedy przyjrzy się trzeźwo swoim zakupom, odkryje, że wydaje ogromne kwoty i – co gorsza – robi to całkiem niepotrzebnie. Poza tym jeśli weźmie pod lupę swoje motywacje, zrozumie, że chodzi jej tak naprawdę o uwagę i uczucia, o które nie umie poprosić, a nie o to, żeby wnuki miały kolejnego misia.
Jeśli masz problem z zakupami:
● Zrezygnuj z płacenia kartami. Płacąc gotówką lepiej czujesz „wagę” pieniędzy.
● Ignoruj WSZYSTKIE wyprzedaże, promocje, przeceny.
● Unikaj „window shoppingu”, czyli oglądania wystaw sklepowych i chodzenia po galeriach handlowych.
● Zanim pójdziesz do sklepu, zrób listę. Nie kupuj nic spoza listy.
● Jeśli uznasz, że koniecznie musisz kupić coś droższego, napisz na kartce nazwę tej rzeczy, jej cenę i datę, i powieś kartkę w widocznym miejscu (np. na lodówce). Po miesiącu zrewiduj swój pogląd.
● Nie idź do sklepu, kiedy masz zły humor.
● Dbaj o dobre samopoczucie korzystając metod, które nie wymagają wydawania pieniędzy – spaceruj, uprawiaj jakiś sport, dbaj o relacje z rodziną, spotykaj się z przyjaciółmi.
● Poproś o pomoc. Powiedz szczerze najbliższym, że masz problem z natrętnym kupowaniem i że chcesz z tym skończyć. Jeśli to możliwe, wyręczaj się rodziną przy codziennych zakupach i konsultuj kupienie większych rzeczy z życzliwą osobą. Może będzie ci potrzebna pomoc specjalisty?