Powiedziałam Bogu na modlitwie, że może ze mną uczynić, co tylko chce…Pewna młoda dziennikarka z Madrytu, Patricia de Oro, 28 sierpnia 2016 roku wstąpiła do Zgromadzenia Karmelitanek Bosych. W jednej z zarejestrowanych rozmów Patricia entuzjastycznie i obrazowo opowiada o tym, jak dojrzewało w niej powołanie:
„Już w dzieciństwie, kiedy miałam jakieś 6 czy 7 lat, myślałam często o tym, jaki ogromny ból sprawiły Chrystusowi gwoździe. Mówiłam sobie w duchu: Ależ musiał cierpieć!”.
Czytaj także:
Zrezygnowała z pracy w banku i jako pierwsza Polka otworzyła schronisko na szlaku Camino
Kiedy była w liceum, działała aktywnie w duszpasterstwie młodzieżowym przy jednej z madryckich parafii. Tam poznała pewnego chłopaka. „To był uroczy, bardzo dobry chłopak, a do tego niezwykle przystojny” – wspomina.
Kontakt z tym człowiekiem stał się dla niej dodatkową motywacją do intensywniejszego zaangażowania się w prace grupy duszpasterskiej. Wśród licznych przedsięwzięć, jakie wspólnie realizowali, znalazła się nawet piesza pielgrzymka do Santiago de Compostela.
Ostatniego dnia, kiedy młodzi rozjeżdżali się już każdy w swoją stronę, wspomniany chłopak oświadczył wszystkim, że zamierza zostać księdzem: „We wrześniu wstępuję do seminarium” – powiedział. Była to duża niespodzianka.
Patricia pozostała w duszpasterstwie. Podjęła studia na Uniwersytecie Villanueva w Madrycie, nawiązując tam różne przyjaźnie. Moment przełomowy w jej życiu nastąpił po obejrzeniu filmu „Pasja”, który przemówił do niej ze szczególną siłą i pozwolił jej jeszcze głębiej wniknąć duchowo w życie, mękę i śmierć Chrystusa. „Pewnego dnia – jak wspomina – powiedziałam Bogu na modlitwie, że może ze mną uczynić, co tylko chce”.
Od czasu do czasu rozmowy, jakie prowadziła z przyjaciółmi, schodziły na temat rodziny. Niektóre koleżanki snuły plany o tym, że chciałyby wyjść za mąż i mieć dzieci; jedna troje, druga dwoje. I o tym, jacy mieliby być ich mężowie. „Ja nie widziałam siebie ani w roli żony ani matki” – wyznaje Patricia de Oro. „Myślałam: Ja miałabym być żoną? Matką? Nigdy w życiu!”. Wtedy zaświtała jej w głowie myśl, że Bóg ją wzywał, aby „oddała Mu się całkowicie”.
„Zgoda, rozumiem, że nie chcesz, bym wyszła za mąż, ale czego w takim razie ode mnie chcesz?” – pytała na modlitwie.
Powołanie dojrzewało w niej stopniowo, pod wpływem obserwacji różnych przejmujących sytuacji, z którymi trudno jej było się pogodzić. „Chodziłam na przykład na imprezy ze znajomymi – wspomina Patricia – i widziałam ludzi, którzy upadali na samo dno, zapominając całkowicie o własnej godności”.
Pewien kolega, wiedząc o wątpliwościach Patricii w kwestii powołania, zaproponował jej kontakt ze swoją siostrą – karmelitanką bosą.
Czytaj także:
30-dniowa modlitwa o wstawiennictwo św. Józefa
Patricia umówiła się z nią na rozmowę w jej macierzystym klasztorze w Avila. „Kiedy zobaczyłam tam siostry – opowiada Patricia – nie wierzyłam własnym oczom. Mnóstwo młodych dziewczyn, wszystkie uśmiechnięte, tak rozpromienione i przepełnione miłością… Od czasu mojej wizyty w karmelu ten obraz nieustannie mi towarzyszył”.
Nie była jednak pewna, czy Bóg przeznaczył ją właśnie do tego zgromadzenia. „Powiedziałam Mu: jeżeli chcesz, bym wstąpiła do karmelitanek, proszę, daj mi jakiś konkretny znak”. Potem nastąpiła seria zdarzeń, które w oczach Patricii były właśnie Bożą odpowiedzią.
Pewnego razu, wychodząc z koleżanką ze stacji metra, znalazła na schodach broszurkę turystyczną, przedstawiającą średniowieczne mury obronne pewnego miasta z zaproszeniem: „Przyjedź do Avila”. Przy innej okazji udała się do sali informatycznej na uczelni, usiadła przy jednym z 40 stanowisk, włączyła komputer, a wtedy na ekranie pojawił się napis: „Avila”. „Zaczęło mi się to wydawać niepokojące” – opowiada.
Kiedy indziej nawiązała rozmowę z napotkaną zakonnicą, która na koniec dała jej wizytówkę z namiarami na jej wspólnotę zakonną. „Pomyślałam: Uważaj na nią Pati, chce cię zwerbować! Bądź czujna! Ostatecznie jednak ta zakonnica o imieniu Rosa powiedziała mi: Kiedy to zobaczyłam, poczułam, że mam ci to dać. Tym, co miała mi dać, był tekst wywiadu z pewną młodą dziewczyną – karmelitanką bosą – z nagłówkiem: Nigdy nie przypuszczałam, że można być tak szczęśliwą za klauzurą”.
Patricia, kompletnie zaskoczona, spytała tę zakonnicę, skąd wiedziała o jej sprawie. W odpowiedzi usłyszała: „O jaką twoją sprawę chodzi? „Kiedy opowiedziałam jej moją historię, była w szoku”.
Patricia ukończyła dziennikarstwo na uniwersytecie, podjęła pracę w portalu społecznościowym biuletynu „Religión en Libertad”. A niedawno wstąpiła do karmelitańskiego klasztoru pw. św. Józefa w Avila.
„Karmelitanki – jak twierdzi – są w sercu Kościoła. Swoją modlitwą i pracą podtrzymują Kościół. Tym jednak, co najbardziej się liczy, jest powiedzenie Bogu tak. Tym, co nas uszczęśliwia, jest wypełnienie woli Bożej. Nie zostaje nam nic innego”.
Czytaj także:
Uśmiech w obliczu śmierci. Ta młoda karmelitanka odeszła do Pana w opinii świętości