Przekładałam bransoletkę z ręki na rękę za każdym razem, gdy źle pomyślałam czy powiedziałam o mężu. Czasem nawet kilkanaście razy na godzinę.Myśleliście, że odkąd Molier napisał „Szkołę żon”, nikt już niczego w tym temacie nie wymyśli? A jednak! Katoliczki – żony, mamy, przyjaciółki – postanowiły zadbać o to, by być dla swoich mężów… dobre! Wcześniej modliły się o dobrych mężów, ale czy same są dobrymi żonami? Postanowiłam sprawdzić.
Wszystko zaczęło się od Chrześcijańskich Spotkań dla Mam z dziećmi, które odbywają się regularnie w kilku warszawskich, krakowskich i starachowickich parafiach. Uczestniczki spotkań, zafascynowane książką Lindy Dillow „Jaką żoną jestem?”, postanowiły popracować nad swoimi małżeńskimi relacjami, stosując starą, dobrą zasadę – zmiany zacznij od siebie.
Marzenia sprzed ślubu
„Można powiedzieć, że w jakimś sensie żoną jest się z automatu. Ale im dalej się wchodzi w ten las, tym częściej okazuje się, jak wiele pracy trzeba włożyć w to, by być nie tylko żoną, ale by być dobrą żoną. Miała być sielanka, a potem okazuje się, że jest mnóstwo drobnych rzeczy, które tą sielankę zakłócają” – mówi Mirka Łukowska, jedna z prowadzących warsztaty dla żon.
Właśnie dlatego kobiety – te z wieloletnim stażem i te, które małżeńską przygodę dopiero zaczynają – najpierw przypominają sobie, dlaczego wyszły za mąż za tego konkretnego człowieka.
„Chcemy przywołać w sobie te marzenia, które miałyśmy przed ślubem” – wyjaśnia Agnieszka Strzoda, jedna z inicjatorek warsztatów.
„Wyobrażałam sobie, że nasze małżeństwo będzie cudowne, romantyczne, że będziemy mieć czas na randki, a z biegiem czasu okazało się, że jak przychodzi pranie, gotowanie, opieka nad dziećmi, to zapominamy o tym. Warsztaty pomagają nam przypomnieć sobie te marzenia i do nich wrócić” – mówi.
Małgorzata Czapska jest żoną od prawie 25 lat. Jak mówi, do małżeństwa przygotowywała się najlepiej, jak potrafiła – czytała, studiowała, rozmawiała. „Ten temat był mi bardzo bliski, zwłaszcza od strony duchowej, bo moją wymarzoną drogą było właśnie małżeństwo sakramentalne. Takiego też męża szukałam. Szybko jednak doświadczyliśmy tego, że nawet wymarzone małżeństwo nie będzie szczęśliwe bez pracy nad związkiem. A te warsztaty nieustannie przywołują mnie do pracy” – mówi.
Zakaz narzekania
Pierwsza zasada, o której słyszą uczestniczki warsztatów, to zakaz narzekania na mężów. „Łatwo jest ponarzekać, ale wychodząc za mąż przecież widziałyśmy w tym mężczyźnie zupełnie coś innego, czymś nas zauroczył. Chcemy wrócić do tej perspektywy” – wyjaśnia Mirka Łukowska.
Sama na początku nie powiedziała mężowi, że chodzi na warsztaty dla żon. „Nie pokazałam mu książki, z którą pracujemy, chciałam zrobić wszystko poza jego wiedzą” – przyznaje.
Na warsztatach żony dostają różne zadania i – jak na prawdziwą szkołę przystało – prace domowe. Wśród nich zadanie pozytywnego myślenia i mówienia o mężu. „Miałam przekładać bransoletkę z ręki na rękę, zawsze wtedy, kiedy pomyślę negatywnie lub po prostu zacznę narzekać na męża. Był taki moment, że zmieniałam tę bransoletkę kilkanaście razy na godzinę. Trudno było tego niezauważyć. Mąż się ucieszył, nie spodziewał się takiego heroicznego czynu z mojej strony. A po kilku dniach przyszedł i zapytał, czy mogę znaleźć bransoletkę w jego rozmiarze, bo w zasadzie to on też chciałby podjąć takie wyzwanie” – mówi Mirka Łukowska.
Agnieszka Strzoda dodaje, że skoro tylko temu jednemu człowiekowi na ziemi ślubuje się miłość, to o tę relację warto dbać najbardziej. „Nie staram się być żoną idealną, ale żoną wymarzoną. Chcę być żoną twórczą, taką, do której mój mąż z przyjemnością wraca po pracy, przyjaciółką” – mówi.
Natomiast Małgorzata Czapska zwraca uwagę, że podstawą relacji małżeńskiej jest komunikacja, która pozwala otwierać się na drugą osobę, widzieć nie tylko swoje potrzeby. A nad tym, jak dodaje, trzeba pracować każdego dnia.
Jak to robić? Jedną z metod może być np. wysyłanie miłych smsów czy pisanie liścików do swoich mężów.
Po co to wszystko?
„Istotą tych warsztatów jest dla mnie to, że mam odnaleźć swoją drogę dla siebie i dla naszego małżeństwa. Na spotkaniach dzielimy się naszymi pytaniami, pragnieniami. Patrzymy, co możemy poprawić, co zmienić. A przyjaciółki w szkole żon pomagają to odkrywać” – mówi Małgorzata Czapska.
Uczestniczki warsztatów zgodnie przyznają, że chcą, by ich małżeństwa były takie, jak wymyślił to Pan Bóg. Dlatego dbają nie tylko o dobrą komunikację, ale też o wymiar duchowy swoich związków.
„Ksiądz, który błogosławił nasze małżeństwo, powiedział, żebyśmy żyli w trójkącie – my i Bóg. Te relacje muszą się nieustannie przenikać. Skoro Bóg założył, że małżeństwo jest jednością, to każde małżeństwo jest w stanie tę jedność znaleźć” – mówi Małgorzata Czapska.
Więcej informacji o warsztatach dla żon można znaleźć na stronie www.spotkaniamam.pl