Przez najbliższe 10 dni nie będziemy jeść niczego, co pochodzi od zwierząt. Do tego sporo czasu na medytację, modlitwę i spacery.Wysiadamy na stacji Oborniki Wielkopolskie. Dookoła pachnie wieś – trawy, łąki, siano. Już na peronie rozpoznajemy osoby zmierzające na te same rekolekcje, poszukujące transportu do klasztoru w Bąblinie, gdzie za godzinę rozpocznie się nasz pierwszy warzywny obiad.
Właśnie tak! Przez najbliższe 10 dni nie będziemy jeść niczego, co pochodzi od zwierząt. Do tego sporo czasu na medytację, modlitwę i spacery. Czyżbyśmy przechodzili wegańską indoktrynację? Bynajmniej.
Idąc za radą dr Ewy Dąbrowskiej, podejmujemy wyzwanie, aby „Ciało i ducha ratować żywieniem”. Taki tytuł nosi książka, w której można znaleźć szczegółowe instrukcje na temat proponowanej przez dr Dąbrowską diety. Przed jej użyciem należy skonsultować stan swojego zdrowia z lekarzem.
Dieta warzywno-owocowa występuje w różnych wariantach. Może to być wspomniany już weganizm, kiedy ze względów światopoglądowych spożywa się wyłącznie produkty pochodzenia roślinnego. Może to być post Daniela, zainspirowany biblijną historią o proroku, który wraz ze swoimi towarzyszami zajadał się jarzynami (Dn 1,1-21), a może to być dieta dr Ewy Dąbrowskiej, lekarza zgłębiającego temat leczenia chorób cywilizacyjnych (np. cukrzycy, miażdżycy) za pomocą żywienia.
W Polsce istnieją trzy ośrodki, którymi opiekuje się dr Dąbrowska. Można też znaleźć prawdziwy wysyp turnusów rekolekcyjnych, gdzie do diety dołączony jest program duchowy. Jednym z takich miejsc jest dom rekolekcyjno-misyjny Misjonarzy Świętej Rodziny w Bąblinie.
Co na talerzu?
Przez 10 dni nasze menu składa się wyłącznie z warzyw i owoców. Na talerzu nie pojawią się jednak warzywa strączkowe, będące źródłem białka roślinnego, ziemniaki, z powodu znacznej zawartości węglowodanów (skrobi) oraz owoce ze znaczną zawartością cukru prostego – fruktozy, a także produkty, które powodują szybki wzrost glukozy we krwi, czyli posiadające wysoki indeks glikemiczny, np. gotowana marchew czy burak.
Do picia herbaty ziołowe, woda, soki z kwaszonych buraków i świeżo przygotowane napoje warzywne, np. z natki pietruszki. Podczas posiłków stoły są pełne jedzenia – zupa, surówki, pokrojone w kawałki surowe warzywa, leczo warzywne, warzywa na parze. Na deser np. mus owocowy.
Dzięki dużej zawartości błonnika, czyli tej części warzyw i owoców, która nie ulega strawieniu w przewodzie pokarmowym, oraz odpowiedniej ilości wypijanych płynów, dieta zapewnia uczucie sytości. Jednak takie produkty nie dostarczają dużej ilości energii (mają dość niską wartość energetyczną), przez co mimo uczucia sytości w żołądku, „czegoś” nam brakuje.
Zanim organizm przyzwyczai się do nowego sposobu żywienia, musimy przejść przez pewien kryzys, odczuwany jako słabość, zmęczenie, bóle głowy. Potrzeba wytrwałości i hartu ducha, aby nie odpaść w przedbiegach. Twórcy diety zalecają wytrwać na niej dwa tygodnie. Tempo zdrowienia zależy od stopnia zaawansowania nieprawidłowości w naszym organizmie. Celem jest chociażby regulacja wypróżnień i dostarczenie większej ilości witamin i składników mineralnych niż w diecie z małą ilością warzyw.
Co w kaplicy?
Aby wytrwać w podjętym postanowieniu i zregenerować nasze wnętrze (nie tylko nasze jelita, ale i siły duchowe), Misjonarze Świętej Rodziny z Bąblina proponują bogaty program rekolekcyjny.
Dzień zaczynamy jutrznią, w południe słuchamy wykładów, po obiedzie i aktywnie spędzonej sjeście (np. na spacerze brzegiem Warty), czas na medytację i mszę świętą. Możliwość skorzystania z indywidualnego towarzyszenia duchowego pozwala na przykład na przygotowanie się do spowiedzi z całego życia.
Po co to wszystko?
To pytanie można by postawić na początku, ale na rekolekcjach najmocniejsze świadectwa słyszymy ostatniego dnia. Wiele osób przyjeżdża tu po raz kolejny, ponieważ doświadczyli, nazywanego przez nich cudem, uzdrowienia.
Przywrócenie równowagi organizmu, w postaci rozprawienia się z toksycznymi złogami w jelitach, poprawą trawienia i wchłaniania, dzięki czemu składniki odżywcze (m.in. witaminy i składniki mineralne) trafiają do komórek, które tego potrzebują, poprawa metabolizmu, widoczna np. w postaci poprawy wyników badania krwi (profilu lipidów czy stężenia glukozy) – to podstawy remisji różnych chorób, z których wychodzą kuracjusze.
Mówią o znikającym nadciśnieniu, przywróceniu ruchomości stawów, wchłanianiu się zmian miażdżycowych czy regulacji cykli miesiączkowych, łącznie z przywróceniem płodności i poczęciem długo oczekiwanego dziecka. Równie często można usłyszeć świadectwa o uzdrowieniu duchowym.
Stawiając na szali swoje zdrowie i wysiłek postu, sami możemy zmierzyć naszą motywację. Przy braku sił do zmiany stylu życia warto prosić na modlitwie i o tę łaskę.
Read more:
Wygrałam walkę z anoreksją. Jeszcze niedawno nienawidziłam i siebie, i jedzenia [wywiad]
Read more:
Zero waste to coś więcej niż zjadanie wszystkiego z talerza!
Read more:
Jedzenie było naszym bogiem. Co post Daniela zmienił w naszym małżeństwie?