W Bukowinie są wsie, gdzie Polacy stanowią dużą część mieszkańców. W najstarszej z nich, zwanej po polsku Kaczyka, żyją potomkowie górników z Bochni, którzy przybyli pod koniec XVIII wieku do pracy w miejscowej kopalni soli.W 1944 roku Stalin odebrał ostatecznie Rumunii północną część Bukowiny i wcielił ją do Ukraińskiej Republiki Sowieckiej. Wraz z nią miasto Czerniowce, które zresztą nikomu nie należało się na wyłączność, bo żadna z mieszkających tam wtedy nacji – Rumuni, Ukraińcy, Żydzi, Niemcy i Polacy – nie stanowiła większości jego mieszkańców. Tam mieszkały tylko mniejszości etniczne. Dziś Czerniowce znajdziecie na mapie Ukrainy i jedźcie tam, by szukać śladów ich wielonarodowej przeszłości.
A potem jedźcie na południe – na rumuńską Bukowinę Południową. W średniowieczu było to serce Hospodarstwa Mołdawskiego, najważniejszej struktury państwowej stworzonej przez lud, który cztery wieki później wyłonił się z odmętów historii jako dojrzały naród rumuński.
W drugiej połowie XV wieku władcą Mołdawii był przez pięćdziesiąt lat hospodar Stefan Wielki, który skutecznie stawiał zbrojny opór nawale tureckiej, czego gratulował mu sam rzymski papież, mimo że Mołdawia była już wtedy, po schizmie, w orbicie chrześcijaństwa wschodniego.
Po każdej zwycięskiej bitwie z Turkami Stefan fundował nowy klasztor. Powstało ich tym sposobem ponad czterdzieści. Część z nich jest dziś na liście kulturalnego dziedzictwa światowego UNESCO. Zobaczcie kościoły zdobione na zewnątrz freskami o barwach, które nie zblakły od ponad pięciu wieków. Na tylnej ścianie kościoła w klasztorze Voronet, jest fresk, który przeszedł do historii sztuki pod nazwą Rumuńskiej Kaplicy Sykstyńskiej, zdominowany kolorystycznie przez równie legendarny w historii sztuki „błękit z Voronetu”.
A potem odwiedźcie Suczawę (rum. Suceava), stolicę Mołdawii Stefana Wielkiego, gdzie wśród komunistycznych blokowisk odnajdziecie wspaniałe, średniowieczne kościoły. W Suczawie czeka was niespodzianka – zbudowany na przełomie wieków XIX i XX Dom Polski, najważniejsza w Rumunii siedziba polskiej mniejszości.
W okolicy są wsie, gdzie Polacy stanowią dużą część lub nawet większość mieszkańców. W najstarszej z nich, zwanej po polsku Kaczyka (rum. Cacica), żyją potomkowie górników z Bochni, którzy przybyli pod koniec XVIII wieku do pracy w miejscowej kopalni soli. W parafialnym kościele katolickim jest kopia częstochowskiej ikony Matki Boskiej, do której pielgrzymują tysiące katolików różnych narodowości ze wschodniej części Rumunii. Największa polska wieś (gdzie mieszka też wspólnota ukraińskich grekokatolików) to jednak Nowy Sołoniec (rum. Solonetul Nou), z polską szkołą podstawową.
Na południe od Bukowiny jest kolejne zagłębie monastyrów prawosławnych. Warto nawiedzić męski klasztor Neamt – od średniowiecza ważne centrum kultury i studiów teologicznych. A także olbrzymi Varatec, gdzie żyje ponad pięćset mniszek. A potem przez duże miasto Jassy (Iasi) z licznymi zabytkami i najstarszym w Rumunii uniwersytetem możecie czmychnąć w kierunku granicy i wpaść na parę dni do „drugiej Rumunii” czyli Republiki Mołdawii.
„Druga Rumunia” jest różna od pierwszej, ale można tam znaleźć miejsca nie mniej ciekawe. Znów klasztory prawosławne, w tym flagowe zabytki: Capriana koło Kiszyniowa (Chisinau) i Curchi w okolicach Bielc (Balti). A także niezwykłe monastyry wykute w skale – Tipowa na wysokim brzegu Dniestru, oraz Orheiul Vechi, miejsce magiczne dzięki niezwykłemu krajobrazowi i sąsiednim wioskom o uroczej architekturze.
Jednak każdy kraj ma coś, czego nie ma nigdzie. W Republice Mołdawii są to olbrzymie, podziemne składy wina, które jest głównym, strategicznym produktem eksportowym tego kraju. W piwnicach Milesti Mici spacerujcie niekończącymi się korytarzami, w których ścianach są niezliczone nisze, gdzie leżakują setki tysięcy butelek. Piwnice w miejscowości Cricova to z kolei całe kilometry wyrobiska po kamieniołomach, po którym przewodnicy obwożą gości, pokazując szeregi olbrzymich beczek z winem. Ich zawartość można degustować w podziemnych salonach bankietowych, gdzie od święta bywają podejmowani przez rząd zagraniczni goście. Można tam też zwiedzić Winotekę Narodową, by zobaczyć między innymi znaczną część flaszek Kolekcji Goringa zdobytej w 1945 roku w Berlinie przez Armię Czerwoną.
Republika Mołdawii, była republika sowiecka, która ogłosiła niepodległość w 1991 roku, to bowiem jednak nie Rumunia, choć trzy czwarte jej ludności mówi po rumuńsku i choć w czasach międzywojennych ta wschodnia część Mołdawii średniowiecznej wchodziła w skład rumuńskiego państwa. Cóż to jednak wobec dwustu lat życia w państwie rosyjskim – najpierw carskim, a po międzywojennej przerwie sowieckim. Miejscowy Kościół prawosławny modli się przeważnie po rumuńsku, ale jest częścią Patriarchatu Moskiewskiego.
Na ulicach stołecznego Kiszyniowa usłyszycie często język rosyjski, którym mówi na co dzień co czwarty mieszkaniec tego kraju. A samo centrum tego miasta o niepowtarzalnym uroku, gdzie miałem przyjemność mieszkać dwa lata, świadczy bardziej o rosyjskiej niż o rumuńskiej przeszłości. Szachownica ulic obsadzonych platanami, przy których stoją okazałe parterowe domy, przywodzi na myśl urbanistykę i architekturę miast gubernialnych dziewiętnastowiecznej Rosji. Przykłady architektury w stylu rumuńskim to rarytasy wszczepione w tkankę miasta w latach 1918-1940.